Rok z Mistrzami Kodowania Junior…co się udało…co zrobiłabym inaczej…podsumowanie

Kończy się przedszkolny rok naszej przygody z Mistrzami Kodowania Junior…pora więc na krótkie, szczere i bez „zbytniego słodzenia” podsumowanie tego okresu i wyciągnięcie wniosków na przyszłość.
Co warto uznać za dobrą praktykę i kontynuować, a co zmienić?…Czy warto było brać udział w pilotażowej edycji programu?…Czy warto uczyć podstaw kodowania dzieci w wieku przedszkolnym?,…i w końcu, czy może robić to nauczyciel, który z programowaniem, kodowaniem do tej pory nie miał nic wspólnego.
Jak wyglądały początki?
 
20-21.06.2015 pięćdziesiąt nauczycieli przedszkolnych z różnych regionów Polski przyjechało do Warszawy na szkolenie obejmujące swoim zakresem offlinowe kodowanie i aplikację Scratch Junior oraz inne aplikacje tabletowe. Ale przyjechaliśmy również po to, aby poznać zasady, którymi kierują się Mistrzowie Kodowania, cel, jaki sobie stawiają i ich sposób pracy.
Pierwsze wrażenie: na początek miłe powitanie przez koordynatorkę Iwonkę Brzózkę Złotnicką, bardzo dobra baza hotelowa i…świetne ciastka?…cóż kryterium mało merytoryczne, jeśli chodzi o jakość szkolenia, ale co poradzę…a te były wyjątkowo smaczne, więc pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne.
Następnie poznaliśmy drużynę MK, krótka runda w kole o nas i chyba o naszych marzeniach edukacyjnych (tego nigdy nie lubię na szkoleniach, trudno o szczerość na tym etapie, większość mówi coś „poprawnego politycznie”, ale to, że ja tego nie lubię, nie znaczy, że inni również, bo  jednocześnie zauważam, że to się ludziom podoba i spotyka z pozytywnym odzewem…więc za minus tego nie policzymy). A potem już część właściwa, podzieleni na dwie grupy uczyliśmy się …jak uczyć podstaw kodowania…a właściwie bardziej logicznego myślenia, spostrzegawczości, miękkich kompetencji. Ta część minęła szybko i ciekawie. Pracowaliśmy też w zespołach, co pokazało, że taka praca wcale nie jest prosta, a przecież między innymi na to mieliśmy kłaść nacisk w programie, na pracę w parach, grupach, współdziałanie i współtworzenie. Ale przede wszystkim zobaczyliśmy, że program Mistrzowie Kodowania Junior, to jeszcze nie gotowy, sprawdzony, autorski program, który dostajemy do odwzorowania, tylko coś co mieliśmy budować wspólnie, wymieniając się doświadczeniami, pomagając sobie, to my mieliśmy go współtworzyć.
W tak zwanym międzyczasie poznaliśmy Blankę Fijołek z Samsunga, która wręczyła nam wypożyczone na czas programu tablety firmy Samsung, oraz ku ogromnej mojej radości połączyliśmy się online z panią Jolantą Okuniewską (teraz Jolą, ale niezmiennie cudowną nauczycielką, wartościowym człowiekiem, który może być wzorem dla wielu innych nauczycieli, dla mnie jest). Na zakończenie dnia sesja jogi (mój pierwszy raz?…miłości do jogi brak, ale kto wie, może kiedyś…w programie takich różnych „pierwszych razów” było znacznie więcej) i uroczysta kolacja (ja na niej zostać niestety nie mogłam, ale z kuluarów wiem, że mam czego żałować).
Dzień drugi już bardziej tabletowy, zaczęliśmy od Scratcha Juniora (z przyczyn ode mnie niezależnych po pierwszym module musiałam wrócić do Lublina, więc pozostały materiał poznałam indywidualnie w domu).
Wrażenia po szkoleniu: duża radość, pozytywna energia, ale i spora niewiadoma, jak to będzie, jak przyjmą to rodzice, jak dzieci będą radziły sobie pracując na tabletach, czy będą respektować wprowadzone zasady, dotyczące pracy na nich, kiedy znaleźć czas na zajęcia na macie…no i jak one się będą miały do „obowiązującej podstawy programowej”…no i największa niewiadowa jak będzie dokładnie wyglądał materiał, na którym będziemy pracować, bo szkoliliśmy się na jego prototypie.
Żeby było wszystkim łatwiej, żebyśmy wzajemnie się wspierali i dzielili swoimi doświadczeniami, pomysłami, ale i wątpliwościami koordynatorzy założyli grupę facebookową i kto miał taką ochotę (ochotę!!!, a nie przymus, co ważne, ale o tym jeszcze wspomnę), to do tej grupy dołączał i wspólnie czekaliśmy na wrzesień i na start w programie…czekałam i wyobrażałam sobie jak to będzie, wszystko miałam w swojej wyobraźni ułożone…a było, a było całkiem inaczej…jeden rok, a zdarzyło  się tyle niesamowitych rzeczy,…dużo się nauczyłam…inaczej patrzę na wiele spraw…pojawiło się wiele możliwości, których wcześniej nie dostrzegałam…tylko jeden rok, ale chyba najciekawszy z wszystkich lat mojej pracy.
No to kodujemy…jak umiemy
Czekaliśmy i przyszedł wreszcie ten wrzesień, a wcześniej jeszcze przyjechała ekipa remontowa i
„zrobiła” nam mistrzowską salę przedszkolną i przywiozła mistrzowski sprzęt (ekran multimedialny,
komputer, tablety)…chwilę później doszła też mata edukacyjna, a do niej zestaw klocków i propozycja scenariuszy zajęć (raczej spis zabaw rozwijających logiczne myślenie). Scenariusze zajęć to dla mnie zdecydowanie najsłabsza część programu, na szczęście nikt nie wymagał trzymania się ich i można było realizować program według własnych autorskich pomysłów.
Na sam początek zrobiłam zajęcia otwarte dla rodziców, żeby mniej więcej mieli orientację w tym,
czego będę uczyć dzieci, w jaki sposób i z wykorzystaniem jakich pomocy edukacyjnych. Sama
jestem rodzicem dziecka, biorącego udział w programie, w innej niż moja grupie i myślę, że takie zajęcia są potrzebne. Wspólnie z Basią założyłyśmy też grupę na Facebook „Mistrzowie Kodowania
Junior Lublin”, żeby rodzice na bieżąco mieli wgląd w zajęcia, które są prowadzone w programie.
17.09.2015 odbyła się u nas w przedszkolu uroczysta inauguracja programu…i zaczęła się regularna praca.
Mistrzowska sala, nie była moją salą, więc ustaliłyśmy z koleżanką, że raz w tygodniu będziemy zamieniać się na sale, na czas naszych zajęć MK.
Każdorazowo przebiegało to według tego samego schematu: zabawa ruchowa, kodowanie na macie, zabawa ruchowa, wprowadzenie do zadania w Scratch Junior na macie i praca na tabletach, jako kontynuacja kodowania offline. Czasowo, takie zajęcia trwały od 45 minut do powyżej godziny, w tym praca na tabletach około 15 minut. Tu odbiegliśmy trochę od rekomendowanego sposobu prowadzenia zajęć i zamiast częstych a krótkich zajęć, wplatałyśmy kodowanie w zajęcia dydaktyczne o różnej tematyce.
Po jakimś czasie, kiedy poczułam się pewnie w tym co robię i znalazłam sposób przeorganizowania
przestrzeni w mojej malutkiej sali, umożliwiający pracę na macie, zaczęliśmy ją wykorzystywać znacznie częściej i bardzo sobie chwalę taką pomoc edukacyjną.
Code Week, Godzina Kodowania, Wycieczka do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie
Kodowanie i udział w programie dał nam możliwość wzięcia udziału w różnych przedsięwzięciach, o których nawet nie wiedziałam, że istnieją. Pierwsze wyzwanie to Code Week, czyli tydzień
kodowania, najpierw myślałam, że jak uda się przedszkolu zorganizować jeden event to już będzie
fajnie, a finalnie trochę się rozpędziłyśmy i przy wsparciu rodziców zatrzymałyśmy się na 42, było więc wspólne kodowanie z dziećmi z pobliskiej szkoły, rodzicami, dziadkami, dyrektorami innych
przedszkoli, konkurs dla dzieci i rodziców, kodowanie w Lubelskim Parku Naukowo
Technologicznym…a potem była bardzo emocjonująca wycieczka małych mistrzów do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Już sam długi przejazd autokarem był dla dzieci dużą atrakcją, a galeria bzzzz, to miejsce wprost idealne dla przedszkolaków.
Godzina kodowania u nas w grupie odbywała się codziennie, wzięliśmy też udział w Europejkim dniu bezpiecznego internetu i Scratch Day, czyli takim święcie kotka Scratcha. Ogólnie działo się,
działo…
Co na plus…co na minus…zaufanie i swoboda…czy kontrola i ścisłe trzymanie się planu
Co na plus, zaznaczam dla mnie, w innych przedszkolach zarówno plusy, jak i minusy mogą być zupełnie inaczej postrzegane.
Pierwszy i zdecydowanie największy plus to pełna swoboda w sposobie organizacji, doborze metodyki i tematyki zajęć dydaktycznych. Sami decydowaliśmy czy program będziemy realizować w formie częstych, ale krótkich aktywności, wybierając z gotowych propozycji zabaw z kodowaniem autorstwa trenerów Mistrzów Kodowania, czy rozwiążemy to w zupełnie inny sposób. Ja wolałam wplatać elementy kodowania do zajęć dydaktycznych, dobierając ich tematykę, do aktualnie realizowanej. Proponowane aktywności nie sprawdzały się przy moich dzieciach, były o zbyt małym stopniu trudności, więc z gotowych propozycji praktycznie nie korzystałam. Ogromnie ważna dla mnie była tak duża dawka zaufania, chociaż podejrzewam, że nadzór nad prawidłowym przebiegiem programu był, tyle, że na tyle dyskretny i taktowny, że możemy uznać go za brak nadzoru i pełne zaufanie?. Nigdy nikt z zespołu MK nie ingerował w sposób mojej pracy, natomiast kiedy potrzebowałam jakiejś pomocy, wskazówki itp. to zawsze koordynatorzy programu jej udzielali. To, że nie musiałam trzymać się gotowych konspektów, było dla mnie bardzo ważne i w dużej mierze zaważyło na tym, jak wyglądał przebieg programu w mojej grupie. Swoboda (ale taka z przysłowiowym telefonem do przyjaciela w razie wątpliwości, czy problemów) pozwala nauczycielowi rozwinąć skrzydła, cieszyć się swoją pracą, myśleć kreatywnie,
tworzyć, a nie odtwarzać, czyli wszystko to, czego ja chciałabym dla moich dzieciaków. Z drugiej strony jeśli ktoś preferuje pracę ściśle według gotowych przewodników metodycznych, od a do z, bez wprowadzania swoich zmian, korekt, to może tej swobody za plus nie odebrać.
Drugim ogromnym plusem jest sama mata edukacyjna, jej forma, oparta na kwadracie poniekąd wymusza pracę w zespołach, wprowadza pewien porządek, w bezbolesny i niezauważalny sposób. Mata jest dwustronna: jedna strona to biała zakratkowana przestrzeń, podzielona na sto małych kwadratów, które dają niezliczoną możliwość ich wykorzystania na zajęciach. Idealnie nadają się chociażby do wprowadzania symetrii, czy współrzędnych, pracując na dwóch osiach ćwiczymy orientację w przestrzeni, uczymy się odczytywać położenie przedmiotów względem osi, ćwiczymy określanie odległości i wiele, wiele innych umiejętności. Druga strona to 9, dużych kwadratów, każdy w innym kolorze i każdy podzielony na 9 mniejszych. Do maty zestaw 400 kafelków: obrazki w 9 kolorach ramek, obrazki z liczmanami, z cyframi i z symbolami zbliżonymi do tych występujących w Scratch Junior. Cyfry wykorzystywałam bardzo często, bardzo często wykorzystywałam też kolorowe kwadraty, czyli drugą stronę obrazków. Taki kolorowy kwadrat mógł być właściwie wszystkim, dawał się świetnie wykorzystywać na zajęciach z każdej niemalże edukacji, od matematycznej, przez polonistyczną, muzyczną, plastyczną do ruchowej.
Tego, czego mi najbardziej brakowało w komplecie obrazków to brak zera i brak liter, ale to można łatwo rozwiązać drukując i laminując sobie potrzebne elementy. Tu na plus znowu muszę zaliczyć postawę koordynatorów, którzy nie mieli nic przeciwko, żeby dorabiać sobie potrzebne klocki według własnych pomysłów, nikt nie wymagał od nas ścisłego trzymania się materiału, który otrzymaliśmy. W ten sposób kodowaliśmy na różne sposoby, z matą, planszami, które sobie zrobiłam, bez dodatkowych pomocy edukacyjnych i chyba głównie dzięki temu zrozumiałam na czym to kodowanie, wstęp do programowania polega i jak mogę to przekazać dzieciakom. Teraz już wiem, że niezależnie czy z matą MK, czy bez maty można uczyć najmłodszych kodowania i myślę że może to robić dobrze nauczyciel, który nie jest ani informatykiem, ani sam rozległej wiedzy o programowaniu nie posiada. Natomiast musi mieć pewne predyspozycje, zdolność logicznego myślenia, znać podstawy matematyki i ją lubić, mieć dużo, dużo chęci, jak dołożymy do tego troszkę kreatywności, dostęp do dobrych wzorców, kogoś kto w razie potrzeby udzieli wskazówki to taka operacja nie ma prawa się nie udać, wymierne efekty na pewno będą większe od tych uprzednio założonych.
Co zyskały dzieci, co zyskałam ja

Najpierw dzieci:
 
  • zajęcia prowadzone w ciekawej formie, wzbogacone o ruch,
  • Umiejętność pracy w zespołach,
  • Aktywność na zajęciach po stronie dziecka, nauczyciel pełni tylko rolę wspomagającą,
  • Rozwój logicznego myślenia,
  • Rozwój umiejętności i kompetencji matematycznych,
  • Wprowadzenie różnego rodzaju gier offlinowych do zajęć, co je uatrakcyjnia i podnosi ich walory edukacyjne,
  • Wzrost poczucia własnej wartości,
  • Zajęcia z wykorzystaniem robotów i podstaw robotyki,
  • Wycieczkę do CNK
  • Nauczyły się tworzyć projekty w aplikacji Scratch Junior,
  • Poznały podstawy kodowania w aplikacjach: kodable, lightbot, The Foos
  • Poznały podstawy kodowania na platformie Code.org,
  • Miały możliwość sprawdzić się w roli ekspertów, którzy uczyli kodowania starsze od nich dzieci, rodziców, dziadków
  • I wiele, wiele innych
Teraz ja:
  • Nauczyłam się kodować, lubię kodować i lubię uczyć kodowania innych,
  • Chciałabym nauczyć się programować…w różnych językach,
  • Założyłam blog, o czym wcześniej nawet bym nie pomyślała,
  • Podniosła się moja samoocena (w nieznacznym stopniu, ale zawsze dobre i to),
  • Zobaczyłam, że zajęcia z dzieciakami można prowadzić na wiele różnych sposobów, których wcześniej nie znałam,
  • Poznałam wiele ciekawych osób, w programie, lub pośrednio związanych z programem, wiele z nich polubiłam (Agnieszkę z przedszkola w Gryfinie, dziewczyny z przedszkola Perełka, które mają niesamowitą energię i poczucie humoru, Anię, czyli panią dyrektor z tego samego przedszkola, która nigdy nie buduje dystansu, jest mega ciepłą i pozytywną osobą…no i wszystkich członków grupy Superbelfrzy Mini, których pewnie, gdyby nie udział w programie
  • nie poznałabym nigdy…Asia Apanasewicz chociażby…
  • Miałam okazję wziąć udział w Dniu Dziecka w Ogrodach Premiera,
  • …no i kiedy myślę o programie…to zawsze się uśmiecham…no wiem, dziwnie to brzmi, ale to prawda,
 
Mistrzowie Kodowania – produkt, czy wartość? 
Na to pytanie uzyskałam od Krzysztofa Jaworskiego, koordynatora programu następującą odpowiedź: „to przede wszystkim społeczność ludzi, którzy chcą ze sobą pracować, bo kierują się wspólnymi wartościami” …pięknie powiedziane, więc niech zostanie końcowym podsumowaniem tego roku z MKJunior, dla mnie to zdecydowanie wartość, nie produkt, a jeśli dla kogoś inaczej…no cóż jest w dużym błędzie…i warto go z tego błędu wyprowadzić.
Mistrzowie Kodowania to program bardzo wartościowy, dający szansę i dzieciom i ich rodzicom i nauczycielom…cyfrowy świat nas otacza, nie unikniemy tego, więc nie chrońmy na siłę przed nim dzieci, tylko pokażmy jak mądrze w nim funkcjonować, jak urządzenia mobilne wykorzystać z sensem, chociażby ucząc podstaw programowania, a jeśli dostęp do sprzętu nie jest możliwy, to uczmy tych podstaw offlinowo, bo to daje dziecku wiele możliwości, efekty są warte włożonej w to pracy…a ucząc tych podstaw z MK mamy pewność, że zrobimy to dobrze…bo za programem stoją ludzie pełni chęci, pasji i przekonani o słuszności tego co robią.

Plusów programu widzę sporo, minusów malutko i troszkę szukanych na siłę…żeby tego słodzenia nie wyszło za dużo

Chciałam krótko…ale nie wyszło…więc jeśli ktoś przetrwał do końca to się cieszę❤️
Kategorie: Mistrzowie Kodowania Junior

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *